Wróciłam ze spaceru z Kefirem i Harleyem. Usiadłam z kawą na tarasie przy śpiącej Fancie. Wtedy dotarł do mnie ten lęk.
Siedemnaście lat temu chodziłam z dziecięcym wózkiem po wsi, w której mieszkam. Zauważyłam ją kątem oka, gdy siedziała dostojnie jak lwica przy sąsiednim domu. Myślałam, że to pies sąsiada. Zagadałam, jaki piękny. Usłyszałam w odpowiedzi: „Chcesz pani, to ją bierz. Przyplątała się z lasu”. Chciałam. Ranę szarpaną na szyi zauważyłam, gdy pozwoliła do siebie podejść. Wezwany weter...